piątek, 6 lutego 2015

wernisaż nie taki straszny jak go malują

Dzisiaj była prześwietna okazja, żeby sprawdzić, czy Toruń żyje, jeśli mowa o światku kulturalnym. I faktycznie, sporo osób ruszyło do Centrum Sztuki Współczesnej, gdzie doktoranci z Wydziału Sztuk Pięknych mieli swój wernisaż.
Przeciętny Kowalski kojarzy to słowo, wydarzenie z czymś, czego warto unikać, bo całe zdarzenie kojarzy się z dostojną, przez duże "S" pisane, Sztuką i zebraniem nadętego, zamkniętego grona. 
Samo wyrażenie pochodzi z francuskiego - vernissage - i jest miłym spotkaniem otwierającym wystawę. W każdym razie dzisiaj było przyjemnie. Zero przepychanek, chociaż od ludzi gęsto: uśmiechy, ekscytacja, pełno pozytywnych emocji, rozmówki, dyskusje, a przecież o to chodzi w tej całej sztuce. 
Temat potraktuję nieco humorystycznie*, pytając: co na taki w e r n i s a ż ubrać, jeśli już jesteśmy zmuszeni/mamy ochotę się wybrać? 
Zauważyłam, że osoby związane w jakiś sposób ze światem kulturalnym często preferują styl tak zwanego luzaka. Dominują pozaciągane sweterki, koszule dwa rozmiary za duże, luźne bluzy, eko torby, zabawne lub intelektualne napisy i czapeczki.
Muszę wspomnieć o częstych szalonych wzorach, kolorach, fakturach - skreśl niepotrzebne. Inny typ to osoby wielbiące styl basic, czyli prosto i skromnie. Nie ma wyroczni, jak wszędzie znajdą się tacy, który kompletnie nie patrzą na to, co na siebie nakładają jak i tacy, którzy przesadnie dbają o wygląd.
Dzisiaj skusiłam się na niewymuszoną elegancję, czyli styl, który przed chwilą sama wymyśliłam na potrzeby tej notki. Cechą takiej stylizacji jest kołnierzyk. Zawsze. Tutaj zdecydowałam się na koszulę, którą kiedyś zawinęłam mamie. Do tego można założyć marynarkę lub sweterek. 






Zestawiłam to ze spodniami z podwyższanym stanem. Istotne, żeby spodnie miały kieszenie. Postawa przybiera nonszalanckiego tonu i człowiek wygląda na kogoś, kto sporo wie i zna się na rzeczy. Wkładając łapki do kieszeni można łatwo dodać sobie odwagi, w momencie, w którym okazuje się, że abstrakcja geometryczna nie niesie za sobą (DLA NAS) żadnego przekazu. Do tego przydatne są także akcenty dekoracyjne jak zegarek albo ulubione skarpetki. Nie oszukujmy się, że pójdziemy na jedną wystawę i zostaniemy wykwintnymi znawcami sztuki. Ale... zawsze można pójść i spotkać kogoś wyjątkowego. 
Ja dzisiaj spotkałam - przy okazji przelotnego spojrzenia na wcześniejszą wystawę zdjęć World Press Photo 2014

Fenek pochodzi z rodziny psowatych, ale tak jak każdy lisek, jest drapieżnikiem. Ten poniżej został sfotografowany w zagrodzie dla owiec, w Tunezji. Generalnie, te zwierzątka spotkać można na terenach krajów arabskich: stał się nawet symbolem Algierii. Zgarnął pierwsze miejsce w kategorii zdjęć pojedynczych. Autorem jest Bruno D'Amicis. Na jego stronie internetowej znaleźć można więcej uroczych, wielkouchych fenków i niesamowitych przedstawień nieokiełznanej natury. 







*oczywiste, że nie mam zamiaru nikogo obrazić swoją paplaniną, są to moje luźne uwagi pół-żartem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz